Choć kolorowe i w atrakcyjnych opakowaniach, to mogą nam zaszkodzić. Niewłaściwe używanie płynu do płukania ust nie tylko nie przyniesie spodziewanych korzyści, ale przysporzy nowych problemów. Nie chodzi tylko o odmierzenie poprawnej ilości płynu do załączonej miarki, ale przede wszystkim o dobranie preparatu do potrzeb i stosowanie zgodnie ze wskazaniami.
Kosmetyk czy lek?
Na drogeryjnych półkach nie spotykamy się z takim rozróżnieniem, ale podział na płukanki o właściwościach kosmetycznych i te lecznicze jest podkreślany przez specjalistów.
– W sklepach możemy się spotkać z trzema umownymi segmentami płukanek. Grupa płukanek, którą można nazwać „kosmetykami”, w składzie ma niewiele oprócz wody, substancji słodzących, smakowych i czasami dodatku fluoru. Grupa pośrednia, profilaktyczna, to są z reguły płukanki o bardziej zaawansowanym składzie, w którym znajdziemy fluorek sodu, ale też związki działające przeciwbakteryjnie, które zapobiegną formowaniu się płytki bakteryjnej. Mogą one dodatkowo zawierać związki zmniejszające nadwrażliwość. Ostatnia grupa to płukanki lecznicze dostępne również w aptekach, z większym stężeniem substancji przeciwbakteryjnych, wśród których przeważa chlorheksydyna – opisuje dyplomowana higienistka stomatologiczna Anna Raab z Dentim Clinic Medicover.
Płukanki z pierwszej grupy mogą być w zasadzie używane przez każdego dorosłego. Ich właściwości to głównie wypłukiwanie resztek z trudno dostępnych przestrzeni, neutralizacja kwasowego pH i dostarczenie drobnej dawki fluorków. Z kolei przy korzystaniu z płynów z pozostałych dwóch grup należy wykazać się większą rozwagą, co oznacza, że trzeba przynajmniej przeczytać uważnie skład i zalecenia do stosowania podane przez producenta.
Z alkoholem czy bez?
Płyny do płukania ust mają dość długą, ponaddwustuletnią historię. Wiąże się ona z poszukiwaniem skutecznego składnika antybakteryjnego, co miałoby przeciwdziałać brzydkiemu zapachowi z ust, chorobom dziąseł i próchnicy. Jednym z nich jest alkohol etylowy (etanol), którego stężenie sięga w niektórych produktach nawet do jednej czwartej objętości. To za jego sprawą odczuwamy nieprzyjemne pieczenie języka i wnętrz policzków przy płukaniu ust. Stanowią one jednak coraz mniejszy segment na rynku płukanek. Dlaczego?
– Okazuje się, że alkohol w składzie płynu do płukania ust nie do końca był dobrym pomysłem. Po pierwsze, jego stosowanie nie należy do najprzyjemniejszych, a po drugie, wiąże się to ze skutkami ubocznymi, jak zmniejszenie ilości wydzielanej śliny. To bardzo źle. Ślina odpowiada za ochronę zębów i śluzówek przed drobnoustrojami. Co więcej: alkohol działa przeciwbakteryjnie również na te dobre bakterie, przez co powoduje zaburzenia naturalnej mikroflory jamy ustnej – wyjaśnia higienistka.
Płyny bez dodatku alkoholu etylowego możemy poznać po informacji na etykietce o „łagodnym smaku” lub po prostu z napisem „0% alkoholu”. Dla pewności powinniśmy również sprawdzić skład, w którym możemy spotkać nazwy „ethanol” czy „ethyl alcohol”. Rzadko lub wcale znajdziemy informację o jego stężeniu.
Ogólna czy specjalnego przeznaczenia?
Najpowszechniejsze płukanki mają w składzie związki fluoru, które odpowiadają za profilaktykę przeciwpróchnicową, również szereg związków stabilizujących odczyn, a więc przywracających naturalne pH w ustach (wynoszące między 6,2 a 7,6) oraz wybrane związki przeciwdrobnoustrojowe. Można je stosować 2–3 razy dziennie, niezależnie od szczotkowania lub bezpośrednio po albo przed nim. Stanowią dobre uzupełnienie codziennej higieny jamy ustnej. Są jednak preparaty, które mają dodatkowe „funkcje”, a co za tym idzie: dodatkowe pozycje na liście składników.
– Dla większości osób w zupełności wystarczająca będzie regularna płukanka z fluorkami, która zabezpieczy szkliwo i spowolni formowanie się płytki nazębnej. Powinniśmy zwrócić uwagę na ilość fluorków, których stężenie określa się, podobnie jak w pastach, w jednostkach ppm. Płukanka taka ma ich od 225 do 450 ppm. Więcej mają płukanki ukierunkowane przeciwpróchnicowo, nawet do 900 ppm. I tu uwaga: stosujmy je na zalecenie dentysty lub higienistki. Płukanka to tylko jedno z narzędzi walki z próchnicą, niekoniecznie w naszym przypadku to najlepsze – podkreśla ekspertka Dentim Clinic Medicover.
Płukanki zalecane w profilaktyce próchnicy zawierają głównie fluorki, jak fluorek sodu lub jego organiczne formy zwane aminofluorkami, występujące pod nazwami handlowymi olaflur lub fluorinol. Ponadto znajdziemy w składzie również m.in.: hydroksyapatyt/fluorohydroksyapatyt, czyli związek mineralny naturalnie budujący szkliwo, także różne związki wapnia zwiększające potencjał remineralizacyjny płukanki.
W przypadku zagrożenia chorobami dziąseł spowodowanymi narastającą płytką bakteryjną stosuje się płukanki ze składnikami bakteriobójczymi i bakteriostatycznymi. Tu na liście odszukamy m.in. diglukonian chlorheksydyny (CHX) o różnych stężeniach – profilaktycznym i leczniczym do stosowania krótkotrwałego, chlorek cetylopirydyniowy, chlorek cynawy, triklosan, ponadto ksylitol, ale też wyciągi ziołowe, czego przykładem jest eugenol pozyskiwany z goździków.
– Płukanek z chlorheksydyną nie stosujmy na własną rękę. Choroby dziąseł mogą być powodowane przez najróżniejsze czynniki: od zmian hormonalnych w organizmie kobiety przez przyjmowane leki aż po niewłaściwą higienę. Zasięgnijmy porady specjalisty i ustalmy, co jest faktyczną przyczyną. Stosując takie płukanki na własną rękę, tylko opóźniamy i utrudniamy diagnostykę. Chlorheksydyna w wyższych stężeniach może powodować silne przebarwienia zębów – ostrzega higienistka Anna Raab.
Długi skład – lepsze działanie?
Niekoniecznie. Liczą się składniki aktywne, ale też substancje pomocnicze. W większości płynów na pierwszym miejscu składu INCI znajdziemy po prostu wodę, a często ich najistotniejsze działanie wynika ze związku umieszczonego na samym końcu listy. Przyjrzyjmy się też tym składnikom, które są w środku listy.
– Jest szereg składników, które korzystnie wpływają na zdrowie jamy ustnej, a są to m.in. kwas hialuronowy bądź hialuronian sodu – oba mają za zadanie utrzymanie nawilżenia jamy ustnej. Korzystnie wpływają związki cynku, który działa stabilizująco na florę jamy ustnej. Ponadto w niektórych płukankach znajdziemy probiotyki uzupełniające mikrobiotę o dobre bakterie. Sprawdzą się w chorobach dziąseł czy przy nieświeżym oddechu. Uwagę zwróćmy również na związki stosowane przy nadwrażliwości: chlorek potasu, fluorek potasu i cytrynian potasu oraz octan strontu – wymienia higienistka.
Może się pojawić pytanie, czy przy tak długiej liście składników chemicznych płyny do płukania są bezpieczne – np. przy przypadkowym połknięciu.
– Płukanki są tak opracowane, by przypadkowe połknięcie nie było groźne. Niskie stężenia przebadanych składników nie są toksyczne dla człowieka. Przy większym spożyciu mogą się pojawić dolegliwości żołądkowo-jelitowe, choćby z tego względu, że zawarte substancje słodzące mają właściwości przeczyszczające – wyjaśnia ekspertka.