Najgorsze jest połączenie cukrów prostych i niskiego, czyli kwasowego, pH – ostrzegają dentyści. Szkodzą zębom podwójnie: raz – rozmiękczają szkliwo i dwa – cukier odżywia nie tylko dziecko, ale i bakterie próchnicowe. Czego jeszcze się wystrzegać?
Top 3 próchnicowych zmor
Na tej liście podium zajmują kwaśne słodycze. Zazwyczaj z dodatkiem czystego kwasku cytrynowego, przeważnie w postaci posypki, która ma wzbogacać smak przekąski. Występują pod postacią żelek, lizaków, musujących landrynek, gum do żucia, ale i napojów gazowanych.
– Budulcem szkliwa są minerały, głównie wapń i fosfor, zatem kwasy wpływają na nie degenerująco. Przy nadmiernej podaży z jedzenia dochodzi do kwasowej erozji szkliwa, która początkowo objawia się nadwrażliwością. Później pojawiają się kredowo-białe plamki, mniejsze lub większe, sygnalizujące znaczne odwapnienie szkliwa. Z próchnicą jest podobnie, tylko w tym przypadku kwasy są wytwarzane przez bakterie próchnicowe dokarmiane cukrami prostymi – mówi lek. dent. Marta Szymańska-Pawelec z Dentim Clinic Medicover w Katowicach i przestrzega: – Dla zębów dziecka to tym bardziej szkodliwe, że one nie mają jeszcze dobrze zmineralizowanego szkliwa, czego skutkiem może być nawet próchnica kwitnąca lub ostra, nagle i szybko obejmująca wiele zębów.
Kroku w próchnicowym peletonie słodko-kwaśnym słodyczom dotrzymują ciągutki, krówki i tym podobne lepkie łakocie.
– Najgorzej dla zębów jest, gdy pozostałości słodkości zostają długo na ich powierzchni. To oznacza, że bakterie mają stały dostęp do substancji odżywczych i działają z pełną mocą. Pobieżnym szczotkowaniem trudno je usunąć. Zalegają między zębami, w bruzdach zębów trzonowych, a nawet w innych rejonach jamy ustnej, gdzie także są szkodliwe drobnoustroje – tłumaczy dentystka.
Z ostrożnością trzeba podchodzić do kremów czekoladowych i orzechowych, słodyczy z toffi, karmelem i miodem, nugatem, m.in. batonów, nawet opisywanych jako „zdrowe”, co nie oznacza, że łatwo się ich pozbyć z jamy ustnej. Poza tym: kandyzowane owoce oraz chipsy i przekąski zbożowe (ciastka z kremem).
Jeśli nie miękkie, to może twarde? Tu też nie ma dobrych wiadomości. Ukruszony lub wyłamany ząb mleczny nie oznacza jeszcze dramatu, ale zamiast słodyczy można najeść się strachu.
– Twarde cukierki to pogromcy dziecięcych zębów. Często zdarzają się: ukruszenia szkliwa, pęknięcia korony i nawet zwichnięcia, czyli wypadnięcia zęba z zębodołu. Widzimy to przy zębach mlecznych, które i tak miałyby wypaść, ale nie jest to sytuacja dobra, ponieważ pod nimi znajdują się zawiązki zębów stałych, które mogą zostać uszkodzone, a co ważne: zęby mleczne utrzymują pozycję dla wyrzynających się zębów stałych, by te rosły prosto. To podnosi ryzyko wad zgryzu. Uważajmy więc na landryny, wielkie lizaki i cukierki zwane „łamiszczękami”, które są nie do zgryzienia – mówi ekspertka Dentim Clinic Medicover.
Przekąska bez psikusa
Bez straszenia: czy można znaleźć alternatywy dla tych najbardziej szkodliwych słodyczy? Jak najbardziej i nie trzeba daleko szukać.
Czekolada. Choć nie każda. Czekolada gorzka, z dużą zawartością kakao, ma mniej cukru, ponieważ w składzie ma tłuszcze, ale co najważniejsze: zawiera witaminy z grupy B, magnez i inne cenne mikroelementy. Czekolada biała natomiast to nie czekolada – nie zawiera kakao, a jedynie… cukier i tłuszcze.
– Coraz częściej możemy spotkać słodycze, jak lizaki, cukierki czy gumy do żucia, z ksylitolem. Często nazywany jest cukrem brzozowym, jednak w przeciwieństwie do sacharozy, czyli tego „groźnego” cukru prostego, nie jest wykorzystywany przez bakterie próchnicowe, a co więcej: po prostu im szkodzi. Dlatego nie zdziwmy się, jeżeli znajdziemy go nawet w składzie past do zębów przeznaczonych dla dzieci – mówi dentystka.
Mniej słodka propozycja to orzechy różnego gatunku, które są zdrową i pożywną przekąską dostarczającą ważnych dla zdrowia dziecka nienasyconych tłuszczów.
– Zdrową alternatywą są także domowe słodycze, jak popularne „kule mocy” z płatków owsianych i ziaren, także liofilizowane owoce w plasterkach, które są kruche i nie lepią się tak bardzo do zębów, ale przede wszystkim warto zwrócić uwagę na wszelkiego typu mleczne przekąski, jak jogurty i deserki. Mleko zobojętnia działanie kwasów, dostarcza wapnia i witaminy D. Dla zębów i kości to prawdziwe wzmocnienie – radzi lek. dent. Marta Szymańska-Pawelec.
Mocne kły
Bez czarowania: dziecko nie odmówi sobie słodyczy. Dlatego warto wzmacniać zęby i wyrabiać w nim od najmłodszych lat dobre nawyki związane z higieną jamy ustnej. Wizyta adaptacyjna z pierwszymi wyrzynającymi się zębami to dopiero początek.
– Trzeba uczyć dziecko, że strach ma wielkie oczy, a wizyty u dentysty nie są niczym, czego należy się bać. Przegląd zdrowia jamy ustnej, zabiegi profilaktyczne, nawet z zakresu stomatologii zachowawczej nie bolą, nie są nieprzyjemne, a o ból mogą przyprawić tylko zaniedbania, jak daleko posunięta próchnica – mówi ekspertka Dentim Clinic.
Najważniejszym elementem profilaktyki próchnicy jest codzienna higiena i obecność fluorków w pielęgnacji.
– Fluorek wzmacnia szkliwo, zwiększając jego odporność na próchnicę i kwasową erozję szkliwa, nie jest już tak podatne przez to na działanie kwasów. Oprócz domowej higieny zalecane jest lakierowanie w gabinecie, czyli pokrywanie zębów lakierem fluorkowym – tłumaczy dentystka i dodaje: – Oprócz fluorków mamy do dyspozycji aminofluorki, czyli organiczną odmianę fluoru, a także hydroksyapatyt stanowiący naturalny budulec szkliwa. Stosowane minimum dwa razy dziennie odpowiednio wzmocnią zęby dziecka.
Sprzymierzeńcem zdrowych zębów jest woda, najlepiej mineralna i bez bąbelków. Pomaga wypłukać resztki jedzenia, zobojętnić odczyn w ustach oraz odpowiednio nawilżyć śluzówki jamy ustnej. Oprócz torby na słodycze warto wyposażyć w nią dziecko nie tylko na halloweenowy wieczór.




